Być albo nie być to już nie jest pytanie. Historia ludzkości pokazuje, że Hamlet nie był pierwszym ani też ostatnim, który mierzył się z egzystencjalnym dylematem. Problem jest wciąż aktualny, choć zdaje się, że przybiera inną postać i znaczenie. Może tak naprawdę nie idzie teraz oto czy być, lecz raczej o to kim być. Czy pozostać wiernym własnym ideałom? A może jednak sprzedać wszystko za chwilę dobrostanu i taniego poklasku.
Tak łatwo jest ulec pokusie i zatopić się w tym co powszechne i popularne, lecz niekoniecznie dobre. To jest zawsze droga na skróty i najczęściej kończąca się bolesnym upadkiem. Nic z tego jednak. Powoli zmierzamy do miejsca, gdzie każdy będzie wyglądał tak samo a wszelkie odstępstwa od powszechnie obowiązującej myśli będą srogo karane. Najgłośniej krzyczą ci co najmniej mają do zaoferowania. Tak samo ubrani będziemy przytakiwać tym samym płomiennym hasłom bez pokrycia. Różnorodność i wyjątkowość jednostki będą skazane na potępienie i prowadzić do wykluczenia. Brzmi znajomo? Historia kołem się toczy, tyle że niestety pamięć krótka i zawodna. Dziś widać jak co niektórzy rezerwują sobie monopol prawdy i słuszności. Jednostka jest bezbronna wobec ataku i siły grupy. To prawda, ale ma jeszcze wybór. Może się poddać albo walczyć do końca. Tu wcale nie idzie o wygraną. To jest walka o zachowanie wolności i niezbywalnego prawa do bezkompromisowego życia na własnych zasadach z poszanowaniem prawa drugiego człowieka do tego samego. W końcu wszyscy jesteśmy ulepieni z tej samej gliny.
Polecam film „Wielmożny Roman J. Israel” jaskrawo ukazujący dylematy i wybory człowieka rozdartego pomiędzy własnymi ideałami i okrutną narracją większości.
~TheArtMan